Czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci. Teoretycznie to proste: aby dobrze wychować dziecko, wystarczy dawać dobry przykład. Tylko co w sytuacji, w której wiemy, że w naszym życiu są rzeczy, które są jednoznacznie złe, np. alkohol? Żaden rodzic nie chce, by jego dziecko uzależniło się od czegokolwiek. A jednak alkohol istnieje, bywa na naszych stołach i w lodówce lub – przeciwnie – prowadzimy dom całkowicie abstynencki – dzieci to widzą i… właśnie – co dalej? Jakie wzorce świadomie lub nie kształtujemy w naszych dzieciach? Jak postępować, by wychować dzieci na dorosłych świadomych, czym jest alkohol i jak ewentualnie go używać, by się na tym nie „przejechać”? Wyjaśnia psychoterapeutka uzależnień Katarzyna Andrusikiewicz.

Rodzicu, zacznij od siebie

Dla skuteczności wychowania dzieci najważniejsza jest nasza-rodzicielska autentyczność. Na nic zdadzą się profilaktyczne pogadanki, zakazy i edukacyjne wykłady, jeśli to, co mówimy, stoi w sprzeczności do tego, co robimy. Dzieci te sprzeczności sprytnie wyłapują. – W pierwszej kolejności powinniśmy przyjrzeć się naszym przekonaniom na temat alkoholu. Większość dorosłych na pytanie, co wie i co uważa na temat picia alkoholu odpowie, że alkohol jest szkodliwy i należy z nim uważać, jednak brakuje autorefleksji, czy rzeczywiście to, jak pijemy, potwierdza te poglądy. Picie okazjonalne też może być piciem ryzykownym, a wielu dorosłym wydaje się, że skoro nie piją często, to wszystko jest w porządku. Niestety uczenie dzieci, że przy wielu okazjach towarzyszy alkohol nie jest bezpiecznym wzorcem – mówi Katarzyna Andrusikiewicz.

W Polsce kultura picia alkoholu ma długą historię i niestety jest to historia o przyzwoleniu nie tylko na samo picie, ale również na pijaństwo. – Jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że alkohol po prostu jest w naszym życiu, dlatego często nie zastanawiamy się nad tym, czy to dobrze, czy źle, jakie to ma skutki. Śmiejemy się z kolegi, który przesadził i zasnął pod stołem, ignorujemy sąsiada, który ma duży problem z alkoholem i wszyscy wokół to odczuwają. Okrzepliśmy w tym przyzwoleniu, więc może być nam trudno dostrzec, co sami robimy źle, bo wydaje nam się, że skoro sami nie jesteśmy jak nasz sąsiad czy kolega, to wszystko jest w porządku, a to zgubne – wyjaśnia ekspertka.

Alkohol w lodówce

Dzieci im są starsze, tym więcej wyłapują z otoczenia i zadają pytania. Jaki wzorzec dajemy dziecku, trzymając otwarte wino, czy czteropak piwa w lodówce? Czy to nie jest jawny komunikat, że alkohol towarzyszy nam na co dzień i jest nam potrzebny? Może się wydawać, że alkohol w lodówce oswaja dziecko z obecnością butelki, jednak jak się okazuje, nie jest to czarno-biały przekaz. – Wszystko zależy od tego, po co ten alkohol w lodówce jest. Jeśli ktoś pije bardzo rzadko, otworzył wino miesiąc temu, wypił lampkę, potem wstawił je do lodówki i tak ono stoi nieruszane, to nie jest problemowa sytuacja. Dziecko, kiedy zapyta o to wino, a my odpowiemy zgodnie z prawdą, otrzyma od nas zdrowy przekaz – można napić się raz na jakiś czas, alkohol jest, ale nic z tego nie wynika, co oznacza, że nie jest dla nas ważny. Jeśli jednak potrzebujemy mieć butelkę pod ręką i z tego powodu zawsze mamy w domu alkohol, warto zauważyć, o czym to świadczy i czego w ten sposób uczymy nasze dziecko – przekonuje psychoterapeutka.

Dzieci rzadziej uzależniają się od alkoholu jako dorosłe osoby, jeśli w dzieciństwie miały dobre relacje z rodzicami i bliską z nimi więź. Nasza postawa wobec alkoholu i wzorzec używania to jedno, jednak ważna jest też otwartość na rozmowę. – Alkohol w lodówce to doskonały pretekst do rozmowy o alkoholu i piciu, podobnie jak obserwowanie ludzi w naszym najbliższym otoczeniu, którzy z alkoholem przesadzają. Nie należy dziecka zbywać „dowiesz się, jak dorośniesz”, albo udawać, że nic się nie dzieje. Najlepiej byłoby, gdyby rozmowy na tak trudne tematy, jak picie alkoholu, nie były przez rodziców sztucznie wywoływane. Konkretna sytuacja i ciekawość dziecka to naturalne warunki do podjęcia tematu, w których mamy większą szansę, że nasz przekaz zostanie wysłuchany i przyswojony. Zupełnie inaczej docierają słowa, gdy sadzamy dziecko i robimy wykład, a inaczej, gdy odpowiadamy na konkretne pytania w kontekście konkretnej sytuacji, która zaciekawiła dziecko. Butelka w lodówce może stworzyć taką sprzyjającą okoliczność – mówi Katarzyna Andrusikiewicz.

Jak odpowiadać na pytania dziecka o alkohol? Szczerze i wprost. Alkohol to napój, który pity w nadmiarze może być bardzo szkodliwy. Jest przeznaczony dla dorosłych, ponieważ fatalnie wpływa na mózg, który do mniej więcej 25. roku życia intensywnie się rozwija i ten rozwój może zaburzyć. Na pytanie, dlaczego w takim razie go pijemy, też warto odpowiedzieć szczerze. Można picie alkoholu porównać np. do słodyczy. Od dzieciństwa uczymy dzieci, że na słodkości trzeba uważać, bo cukier nie wpływa dobrze choćby na zdrowie zębów, jednak zjedzenie jednego cukierka w tygodniu najpewniej nie zrobi nam krzywdy.

Jeśli sięgamy po alkohol po ciężkim dniu, w nagrodę, albo na pocieszenie, to jest nadawanie piciu konkretnej roli, bardzo szkodliwej, bo choć nie upijamy się, to jednak traktujemy alkohol jak coś znacznie bardziej cennego niż odpoczynek na trzeźwo. Taką postawę dzieci również dostrzegą i trudno, by alkohol, jako dorosłe osoby, traktowały neutralnie – dodaje ekspertka.

Alkoholowe tabu

Aby uchronić dziecko przed sięganiem po alkohol w okresie dorastania czy dorosłości, dobrym pomysłem może wydawać się przekonanie dziecka, że jesteśmy abstynentami. Skoro dzieci naśladują rodziców, takie podejście do tematu może być kuszące. – Dzieci szybko wyłapują fałsz. Jeśli będziemy wmawiać dzieciom, że nie pijemy nigdy, a będzie odwrotnie, one się zorientują. Nawet jeśli nie będziemy pić przy dzieciach. Z drugiej jednak strony, nie możemy popadać w skrajność i upijać się przy dzieciach, skoro tak mamy w zwyczaju, gdy pójdą spać. To dawanie fatalnego przykładu z oczywistych przyczyn – alkohol nie powinien służyć nikomu do zmiany stanu świadomości. Nie jest też rzadkością, że dzieci przebywają pod opieką osób dorosłych, wśród których nie ma osoby trzeźwej. Nawet jeśli jedno z rodziców wypije niewiele, takie zachowanie stwarza zagrożenie – komentuje Katarzyna Andrusikiewicz.

Negatywne konsekwencje może mieć również sytuacja, w której rzeczywiście zrezygnujemy z alkoholu całkowicie i będziemy forsować narrację o tym, że alkohol to „czyste zło”. – Osoby, które całkowicie rezygnują z alkoholu zazwyczaj mają ku temu jakiś powód – nie zawsze jest to wychodzenie z nałogu, ale może to być np. trauma z dzieciństwa, w którym rodzice nadużywali, albo przykre doświadczenia z piciem czy kłopoty ze zdrowiem. Coraz więcej osób rezygnuje z picia alkoholu również bez poważniejszej przyczyny, jednak rzadko się zdarza, by nie stała za tym jakakolwiek historia. Trzymanie dziecka pod kloszem i izolowanie go od rzeczywistości, wmawianie restrykcyjnych przekonań nie zbuduje w nim postawy, która ochroni je przed zgubnymi skutkami picia, czy sprawi, że dziecko nigdy po alkohol nie sięgnie. Może być nawet odwrotnie – możemy przypadkiem uczynić alkohol owocem zakazanym. Dlatego warto dzieciom opowiadać o swoich przyczynach niepicia, zamiast ukrywać, że jest coś takiego jak alkohol, że jest on legalny, że dorosłe osoby mogą go pić i że może towarzyszyć on różnym sytuacjom w życiu. Dziecko w końcu i tak się o tym dowie, a jego poglądy, że alkohol „nie istnieje” zostaną zderzone z prawdą. Albo to my rodzice przedstawimy dzieciom prawdę o alkoholu i zagrożeniach, jakie wynikać mogą z niewłaściwego jego używania, albo zrobią to za nas ich rówieśnicy – mówi psychoterapeutka.

Alkoholowa „szczepionka”

64 proc. dzieci przed 18. urodzinami piło alkohol w domu, a 34 proc. za przyzwoleniem osoby dorosłej i często jest to rodzic. Nierzadko rodzicom wciąż wydaje się, że skoro dziecko i tak ma spróbować, to lepiej, by wydarzyło się to pod kontrolą. – W ten sposób rodzice dają dzieciom dyspensę do picia. Nie mamy żadnej kontroli nad tym, czy dziecko sięgnie po alkohol w grupie rówieśniczej. Natomiast jeśli sami się na to zgodzimy, swoją postawą damy zielone światło na spożywanie alkoholu przed 18-tką, co jest jednoznacznie szkodliwe. Bo skoro rodzice pozwolili, to dlaczego z kolegami nie mogę się napić? Poza tym alkohol znacznie bardziej inwazyjnie działa na młody rozwijający się organizm – mówi Katarzyna Andrusikiewicz.

Inną kwestią, która wydaje się niewinna i nieszkodliwa, jest proponowanie dzieciom picia szampana czy piwa bezalkoholowego. – Takie postępowanie jest kolejnym elementem oswajania dzieci z piciem. Bo przecież jasne jest, że skoro dorośli teraz przy okazji np. zabawy sylwestrowej czy urodzin, pozwalają na picie takich napojów, to w dorosłości dzieci te sięgną po napój z alkoholem. Już są nauczone, kiedy wypada się napić, dostały taki sygnał już jako dzieci, więc w dorosłości będą czuły, że mogą sobie pozwolić na alkohol. To wydaje się do pewnego stopnia normalne, jednak dawanie przyzwolenia na zabawę „prawie jak dorośli”, to kolejny krok w kierunku szerzenia kultury alkoholowej – wyjaśnia ekspertka.

Katarzyna Andrusikiewicz – psycholog i certyfikowana specjalistka psychoterapii uzależnień i współuzależnienia z 10-letnim doświadczeniem zawodowym w pracy klinicznej. Ukończyła studia psychologiczne na warszawskim Uniwersytecie SWPS (ścieżka specjalizacyjna: psychologia kliniczna).